Lubliński rynek pracy, jako rynek największego i najważniejszego miasta prawobrzeżnej strony Wisły jest dość chłonny. Każdy mieszkaniec województwa lubelskiego zainteresowany podjęciem pracy w konkretnym zawodzie prędzej czy później, w obliczu brak perspektyw panujących w jego rodzinnych stronach, decyduje się na zawodową emigrację do Lublina. W większości przypadków ci, którzy wyemigrowali, w Lublinie zostają już na stałe.
Podobnie było ze mną. Jako młody chłopak, który od zawsze interesował się maszynami, ich działaniem i naprawą chciałem skierować swoją karierę w stronę, która pozwoli mi rozwijać swoje zainteresowania i pasje. Dopiero w liceum zdałem sobie sprawę, że chcąc mieć do czynienia z tym, co kocham, muszę wybrać się na studia techniczne. Rozpoczęła się walka o jak najlepsze stopnie i jak najlepiej zdaną maturę. Niestety, uzyskane wyniki maturalne nie pozwoliły mi dostać się na wymarzone, dzienne studia w zakresie elektroniki, a jedynie na ich zaoczny odpowiednik. Zmotywowany do osiągnięcia sukcesu zacząłem co dwa tygodnie jeździć na zjazdy do Lublina. Po uzyskaniu tytułu inżyniera rozpocząłem intensywne poszukiwania zatrudnienia w okolicy swojego miejsca zamieszkania, jednak na terenie charakteryzującym się ponad 20% bezrobociem zadanie to było prawie niemożliwe.
Wtedy podjąłem decyzję o wyjeździe do Lublina. Miasto znałem, znałem też poniekąd lubliński rynek pracy. Po dwóch miesiącach intensywnych poszukiwań wreszcie znalazłem zatrudnienie – zostałem doradcą technicznym, doradca techniczny Lublin. Nie narzekam, bo praca którą wykonuję daje mi naprawdę wiele radości!